Komentarze. „Mistrz i Małgorzata” – lektura dla wszystkich Europejczyków. Gdzieś w latach dwudziestych, albo trzydziestych, pod postacią profesora czarnej magii Wolanda, do Moskwy przybywa sam szatan. Towarzyszy mu dziwaczna, upiorna świta: demon – morderca Azazello, olbrzymi czarny kocur, czyli demon Behemoth oraz pokutujący za

Janusz Opryński czyta wielką literaturę i – kolejny raz – karmi nią swój teatr. Opolski Mistrz i Małgorzata to sceniczny dialog reżysera z powieścią Bułhakowa (w wydanym przed trzema laty, nowym przekładzie Leokadii, Grzegorza i Igora Przebindów) i próba odkrycia jej przesłania. Podobnie jak w definiujących jego twórczość adaptacjach prozy Dostojewskiego, Gombrowicza i Littella ważniejsze od scenicznej atrakcyjności okazuje się słowo i jego wyjątkowa wartość najbardziej udanych spektakli Opryńskiego – zarówno tych starszych (jak poddana formalnemu rygorowi przestrzennemu Ferdydurke, wyreżyserowana wspólnie z Witoldem Mazurkiewiczem), jak i nowszych (przejmujący Punkt Zero: Łaskawe) – wynikała z połączenia literackich sensów z pomysłową teatralizacją prezentacji. W przypadku Mistrza i Małgorzaty reżyser zdaje się zakładać, że jego widzowie znają powieść, korzysta więc z dialektyki napięć pomiędzy potwierdzaniem istniejących przeczuć interpretacyjnych i ich przełamywaniem. Jego spektakl zaskoczyć może tych, którym tekst Bułhakowa kojarzy się głównie z pokazem czarnej magii w Varietes, groteskowym lotem Nataszy na wieprzu, komiczną wizją pokracznej świty Wolanda czy stylistyką gore obrazującą bal u szatana. Janusz Opryński zrezygnował z większości humorystycznych smaczków i wizualnych atrakcji, które od lat przydają popularności tej prozie. Zastępująca je refleksja potwierdza myśl Koheleta, w jednym ze starotestamentowych przysłów sugerującego, „gdzie wiele mądrości – tam także wiele zgryzoty, a kto mnoży wiedzę – mnoży też cierpienie”. Powaga – a często nawet smutek – udziela się wszystkim postaciom spektaklu. Egzystencjalny ból zawłaszcza kolejne sceny, kradnąc aktorom lekkość kreowanych postaci. Stworzony tak świat i sugestię zaświatów przepełnia natchniona refleksja i troska. Towarzyszy ona nawet samemu inscenizacja Mistrza i Małgorzaty łączy dwie – w powieści Bułhakowa w zasadzie niezależne – przestrzenie literackiej narracji, zbliżając je do siebie na poziomie motywacji, stylistyki i nastroju. Janusz Opryński obsadził aktorów w podwójnych rolach. W ten sposób świadkowie i uczestnicy zdarzeń wywołanych w Moskwie przez Wolanda i jego świtę – niczym postaci teatru w teatrze – zmieniają się w bohaterów apokryficznego dramatu z udziałem Piłata i Jeszui Ha-Nocri. Prezentowanie w jednej przestrzeni, w identycznych dekoracjach i z udziałem tych samych wykonawców historii toczących się na odmiennych planach sugeruje wzajemne przenikanie się przedstawianych światów. Równoległość istnień osadzonych w komunistycznej Rosji i w poddanej Rzymowi Jerozolimie świadczy o uniwersalnej wymowie wyzwalanych przez nie znaczeń. Podsuwa także schizofreniczną – co nie stoi w sprzeczności z przesłankami umieszczonymi w powieści – egzegezę prezentowanych zdarzeń. Na opolskiej scenie profesor psychiatrii Strawiński jest równocześnie Poncjuszem Piłatem, Mistrz – Jeszuą Ha-Nocri, a Iwan Bezdomny – Mateuszem stworzył poważną, opartą na mocnych przesłankach interpretacyjnych i wykorzystującą wątki pochodzące z biografii Bułhakowa adaptację dzieła, którym wpisał się on do kanonu światowej literatury. Spektakl prowokuje rozważania dotyczące wiary i wierności wobec powszechnej manipulacji i kłamstwa. Dotyka tematów odnoszących się do współistnienia dobra i zła, wolności artysty w państwie totalitarnym i siły miłości widzianej na tle poczucia powinności lub wstydu. Efektem wyboru przez reżysera intelektualnej, refleksyjnej, nachylonej ku tragizmowi ścieżki adaptacyjnej jest ukierunkowanie odczytanych znaczeń powieści przy równoczesnym unieruchomieniu pierwotnej migotliwości jej nastrojów. Spektakl osłabia różnorodność i modalną zmienność wyjściowego tekstu literackiego, co symbolicznie potwierdza wyraźna dominacja dwóch barw – czerni przetykanej wielkiej, otoczonej audytorium scenie opolskiego teatru pojawiają się kolejne postacie pochodzące ze snu intelektualisty, który coraz wyraźniej przekształca się w koszmar. Przesuwając meble na kółkach, wywołują wrażenie wirowania czasu i przestrzeni. Czerwonowłosa bufetowa (której peruka jest najmocniejszym akcentem kolorystycznym spektaklu) w stroju uwodzicielskiej pokojówki proponuje dwóm literatom ciepły napój morelowy. Grająca tę postać Monika Stanek od początku uruchamia cały repertuar zmysłowych póz, powracających także w kolejnych jej wejściach, w których uosabia męskie fantazje jako upiorna Hella. Do dialogu pomiędzy Berliozem (Leszek Malec) a Iwanem Bezdomnym (Artur Paczesny) – tego, w którym zaprzeczają oni istnieniu Chrystusa – włącza się bez zaproszenia mężczyzna w obszernym garniturze charakterystycznym dla wczesnych lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Długa grzywka swobodnie opada na twarz Wolanda (Rafał Kronenberger), a dźwięki trzymanej przez niego gitary basowej (zaskakujący rekwizyt, z którym aktor rzadko będzie się rozstawać) dyktują rytm scenicznych zdarzeń. Po krótkiej wymianie zdań członkowie Massolitu porzucają butną zarozumiałość, zastępując ją zdziwieniem przeradzającym się w wątpliwość, niepokój, a nawet lęk. Propagatorzy komunistycznej ideologii szybko zmieniają ton swoich wypowiedzi, choć do końca nie zmieniają zdania. Porywa ich projekcja inicjowana słowami szatana, przenoszącymi akcję o niemal dwa tysiące lat wstecz, do okupowanej przez Rzym Jerozolimy. Półmrok ukrywa ławeczkę na Patriarszych Prudach, a światło eksponuje proste białe meble. Okoliczności prezentacji sugerują, że znajdujemy się w szpitalu scenie pojawia się lekarz w fartuchu podbitym materiałem koloru krwawnika, jak płaszcz powieściowego procuratora. Wyraziste emploi Andrzeja Jakubczyka i używane przez niego oszczędnie środki aktorskie tworzą ciekawy obraz wysokiego cesarskiego urzędnika nękanego bólem głowy, który marzy o chwili spokoju. Musi jednak podjąć decyzję dotyczącą życia lub śmierci Jeszui (Michał Kitliński) – człowieka naiwnego i szczerego, który wbrew własnej woli został uznany za nauczyciela. Chłodny dystans Piłata kontrastuje z emocjonalną postawą innych postaci teatralnej opowieści. Kolejne sceny spektaklu Opryńskiego eksponują osobiste dramaty ludzi poddawanych presji ideologii, której podstaw strzegą, pilnując się nawzajem, wszyscy mieszkańcy Moskwy. Mimo znacznych skrótów i uproszczeń widzowie nieznający książki mogą nie rozumieć motywacji części ocalonych w spektaklu epizodów i postaci spoza głównego nurtu fabuły, które – choć atrakcyjne, jak pusty garnitur Prochora Piotrowicza – nie są do końca jasne. Nie prowadzi to jednak do zagubienia odkrywanych przez reżysera znaczeń, których rekonstrukcja pozwoliła mu odnaleźć Małgorzatę na widowni seansu czarnej magii, a także umieścić jej nieme alter ego w szpitalu psychiatrycznym, gdzie – mocno w niego wtulona – towarzyszy Mistrzowi. Duchowa bliskość kochanków nie musiałaby ograniczać wyrazistości postaci, jednak Magdalena Maścianica kreuje Małgorzatę jako osobę natchnioną i nieobecną. Bierność względem demonicznych propozycji pozbawia ją podmiotowości, co wydaje się szczególnie niebezpieczne wobec sugestii inicjowania przez siły piekielne aktów seksualnych, w których traktowanie przez Janusza Opryńskiego jednostkowych postaw ograniczyło w jego spektaklu znaczenie pierwiastków szaleństwa, cudowności i grozy. Nieukazane – pozbawiają jego widowisko części potencjału komicznego i atrakcyjności wizualnej literackiego pierwowzoru. W opolskim Mistrzu i Małgorzacie postaci obu planów akcji, łącznie z członkami diabelskiej świty, określane są poprzez refleksyjną świadomość własnego niespełnienia lub straty. Nawet Azazella (Kacper Sasin) i Fagota (Radomir Rospondek) nie wyróżniają kostiumy czy charakterystyczne gesty, a jedynie młody wiek aktorów. Katarzyna Osipuk gra energiczną rudowłosą dziewczynę, eksponując kobiecą siłę jako cechę opisującą Behemota. Apetyt na większy koloryt diabelskiej kompanii i wyraźniej podkreślaną niesamowitość ich działań częściowo sycą – budzące podziw nagradzającej je brawami publiczności – pokazy powietrznych akrobacji na szarfach, przejście linoskoczków ponad sceną czy kilkukrotne wtoczenie sporej makiety samochodu ciężarowego. Jednak zabiegi te – podobnie jak fastrygowany z trzech różnych stylów podkład muzyczny – nie każdemu zapewne przypadną do gustu. Po co one Opryńskiemu, skoro nie szuka on efekciarskich rozwiązań i skupia się na znaczeniach?Wielopłaszczyznowa, pełna atrakcji, mieniąca się przeróżnymi znaczeniami powieść Michaiła Bułhakowa jest – potencjalnie – świetnym materiałem dla teatru, otwierającym przed interpretatorami liczne szczeliny wieloznaczności. Na kartach Mistrza i Małgorzaty humor i ironia przeplatają się z tragizmem, wartko opowiadana akcja dynamizuje projekcje zdarzeń, często zmieniające się plany urozmaicają perspektywy narracji, a elementy fantastyczne sugerują spektakularną widowiskowość. Obietnica, jaką ten tekst daje adaptatorom, nie jest gwarancją sukcesu każdej próby jego inscenizacji. Reżyserzy odnaleźć muszą własną drogę, z wielu możliwości wybierając najistotniejsze dla siebie wątki, eksponując konkretne tematy oraz decydując się na użycie odpowiednich technik teatralnych. Polscy twórcy od niemal 50 lat sięgają po najpopularniejszą powieść Bułhakowa, której adaptacje przygotowali między innymi: Maciej Englert, Krystian Lupa, Wiktor Rubin czy Paweł Passini. Zrealizowany przez Janusza Opryńskiego spektakl Teatru im. Jana Kochanowskiego to efekt rozważań współczesnego erudyty, analizującego treść powieści w poszukiwaniu jej sensów. W opolskim przedstawieniu znaczenia dotykające tematów wiary/niewiary, dobra/zła, indywidualizmu/konformizmu dominują ponad sceniczną prezentacją powieściowych zdarzeń, fabularną spójnością akcji i kolorytem realiów opisanego w książce świata. Sceniczna prezentacja oparta została na intrygujących propozycjach interpretacyjnych, sprowadzających spektakularne, niewyjaśnione i intrygujące zdarzenia do osobistej perspektywy śledzącej je – wrażliwej i myślącej – jednostki. Intelektualna gra reżysera z tekstem jest dopełnieniem jego lektury, a nie – jej substytutem. To znakomita propozycja teatralna dla tych widzów, którzy chcą i nie boją się im. Jana Kochanowskiego w OpoluMichaił BułhakowMistrz i Małgorzatatłumaczenie: Leokadia Przebinda, Grzegorz Przebinda, Igor Przebindareżyseria: Janusz Opryńskiscenografia: Jerzy Rudzkimuzyka: Rafał Rozmuswizualizacje: Aleksander Janasobsada: Magdalena Maścianica, Katarzyna Osipuk, Monika Stanek, Beata Wnęk-Malec, Bartosz Dziedzic, Andrzej Jakubczyk, Michał Kitliński (gościnnie), Rafał Kronenberger, Leszek Malec, Radomir Rospondek, Kacper Sasin, Artur Paczesny (gościnnie), Michał Świtała oraz statyści i slacklinerzypremiera: treści. Teraz możesz dowolnie zmienić tą treść. Powieść „Mistrz i Małgorzata” składa się z trzydziestu dwóch rozdziałów oraz Epilogu. Cztery z nich: „Poncjusz Piłat”, „Kaźń”, „Jak prokurator usiłował ocalić Judę z Kiriatu”, i „Złożenie do grobu” opisują biblijną historię procesu i egzekucji Jeszui Ha-Nocri. Wszystkie pozostałe rozgrywają się w Rosji Kategorie: Książki / literatura piękna / literatura piękna obca / klasyka Typ okładki: twarda okładka Wydawca: Muza SA Wymiary: x EAN: 9788328712867 Ilość stron: 544 Data wydania: 2019-06-26 Jest to data ukazania się towaru w danej wersji na rynku Zamówienia:0 - 99 PLN>99 PLNCzas dostawy: Odbiór osobisty w księgarni 0 zł0 zł1 dzień roboczy InPost Paczkomaty 24/7 (Płatność online) zł0 zł1-2 dni robocze InPost Paczkomaty - Paczka w Weekend (Płatność online) zł0 zł1-2 dni robocze Poczta Polska (Płatność online) zł0 zł3-5 dni roboczych Poczta Polska (Płatność za pobraniem) zł0 zł3-5 dni roboczych Kurier UPS (Płatność online) zł0 zł1 dzień roboczy Kurier UPS (Płatność za pobraniem) zł0 zł1 dzień roboczy Wysyłka zagranicznaSprawdź szczegóły > 37,00 zł 44,90 zł Oszczędzasz 7,90 zł Niniejsza edycja, przygotowana według wydania z 1969 roku w Possev-Verlag, Frankfurt/Main, jest wyjątkowa, ponieważ zaznaczone w niej zostały wszystkie ingerencje sowieckiej cenzury. Michaił Bułhakow zaczął pisać „Mistrza i Małgorzatę” w 1928 roku, ukończył w roku 1940, na kilkanaście dni przed śmiercią. Książka ukazała się w druku po 40 latach i rzecz niespotykana – natychmiast stała się światowym bestsellerem! Do dzisiaj i śmiech, i łzy towarzyszą lekturze „Mistrza i Małgorzaty”. Bułhakow opisał świat współczesny szyderczo i bez litości, nie pozostawiając czytelnikom szczególnej nadziei, na pociechę zostawił obietnicę, że „rękopisy nie płoną”, że człowiek jest, a może raczej bywa – dobry. Nawet szatan w „Mistrzu i Małgorzacie” okazuje się w końcu przyzwoitym facetem. W Polsce powieść Bułhakowa niezmiennie cieszy się ogromnym powodzeniem. W rankingu czytelników i ekspertów „Rzeczypospolitej” w 1999 roku została uznana za najważniejszą powieść XX wieku. Zamieszczenie recenzji nie wymaga logowania. Sklep nie prowadzi weryfikacji, czy autorzy recenzji nabyli lub użytkowali dany produkt. Moskiewski układ jest w powieści wymodelowany bardzo dokładnie. Na ów układ, materię powszedniości, składają się nawyki, reakcje, repliki, odruchy. To układ szpiegomanii, donosicielstwa, demagogii i gwałtu, które nie przestają być sobą także i wówczas, kiedy są obracane w żart. Nienormalność musi być uznawana za
Wiki "Mistrz i Małgorzata" – klasyka światowa "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa to klasyka, która wymyka się jednoznacznemu opisowi i prowadzi do licznych interpretacji. Niektóre powieści zapadają w pamięć na długo. Tak bardzo się podobają, że aż chce się do nich wracać. Właśnie tak mam z "Mistrzem i Małgorzatą" Michaiła Bułhakowa, powieści, która zachwyca mnie za każdym razem. Powieść zaczyna się dość niewinnie. Oto Michał Aleksandrowicz Berlioz, redaktor naczelny miesięcznika literackiego oraz poeta Iwan Nikołajewicz Ponyriow o pseudonimie Bezdomny spotykają się na Patriarszych Prudach. Poznają tam niezwykłego cudzoziemca, z którym zaczynają rozmawiać o Bogu. Nie wiedzą nawet, jak to spotkanie odmieni ich życie i z kim mają do czynienia. Od tego czasu w Moskwie zaczynają się dziać dziwne rzeczy... "Mistrz i Małgorzata" to powieść szkatułkowa, bogata w odniesienia do literatury światowej oraz wielowątkowa. Ukazuje życie w Moskwie w latach 30. XX wieku. Niestety realia nie są zbyt optymistyczne. Absurd goni absurd, co jeszcze nasila pojawienie się szatana i jego świty. Pierwszy wątek dotyczy błazeńskich poczynań pomocników szatana, którzy próbują wprowadzić nowy porządek, drugi wątek dotyczy losów Mistrza i Małgorzaty, a trzeci - Poncjusza Piłata (bohatera powieści Mistrza). "Mistrz i Małgorzata", to jedna z moim ulubionych lektur z czasów szkolnych, obok "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego oraz "Roku 1984" George'a Orwella. Co mnie w niej urzekło? Niesamowity klimat powieści, połączenie świata realnego z nadprzyrodzonym. Michaił Bułhakow miał świetny pomysł na wprowadzenie szatana do komunistycznej i ateistycznej Moskwy. Michaił Bułhakow opatrzył swoje dzieło mottem z "Fausta" Goethego:"...Więc kimże w końcu jesteś?- Jam częścią tej siły,Która wiecznie zła pragnąc,Wiecznie czyni dobro". Fragment ten odnosi się do szatana, który pragnąc zła, nieustannie czyni dobro. Szatan z "Mistrza i Małgorzaty" jest ową złą siłą, która czyni wiele dobrego w Moskwie oraz w życiu głównych bohaterów powieści. Autor wprowadza całą plejadę przedziwnych postaci – realnych i fantastycznych. Małgorzatę – "była piękna i mądra. I jeszcze jedno trzeba tutaj dodać – można stwierdzić z całym przekonaniem, że jest wiele kobiet, które nie wiem co dałyby za to, aby zamienić się z Małgorzatą. Trzydziestoletnia bezdzietna Małgorzata była żoną wybitnego specjalisty, który w dodatku dokonał pewnego odkrycia o ogólnopaństwowym znaczeniu". Mistrza – który jest pisarzem, autorem dzieła o spotkaniu Poncjusza Piłata z Jeszuą Ha-Nocri. Zostaje on umieszczony w klinice psychiatrycznej. Jest wykształcony i bardzo oczytany: "Prócz rosyjskiego znam pięć języków (...) angielski, francuski, niemiecki, łacinę i grekę. Czytam także trochę po włosku". Pierwszą z postaci fantastycznych jest Woland, który mówi o sobie: "O, jestem w ogóle poliglotą. Znam bardzo wiele języków; Jestem specjalistą od czarnej magii; Jestem w tej dziedzinie jedynym specjalistą na świecie; Jestem historykiem". A tak naprawdę jest ucieleśnieniem zła, wysłannikiem piekieł. Ma on swoją świtę: Behemota, Fagota, Asasella oraz Hellę. Behemot to wielki, czarny kocur, który potrafił chodzić na dwóch łapach i mówić. Lubi szachy, broń, gwizdanie oraz wódkę. To najbardziej zabawny bohater. Fagot (Korowiow) – kompan Behemota w psikusach. Ten "facet ma wąsiki jak kurze piórka, maleńkie, ironiczne i na wpół pijane oczka, a kraciaste porcięta podciągnięte są tak wysoko, że widać brudne białe skarpetki". Asasello – facet od brudnej roboty na usługach Wolanda. W rzeczywistości to demon-morderca. Hella – piękna, rudowłosa wiedźma. To jedyna kobieta w świcie Wolanda, pełni rolę służącej czarnego maga. Warto wspomnieć, że Bułhakow pracował nad "Mistrzem i Małgorzatą" przez 12 lat – od 1928 do 1940 roku (do swojej śmierci). Co ciekawe, powieść została wydana po raz pierwszy w 1966 roku w miesięczniku "Moskwa". Według pierwszej redakcji powieść miała być głównie o szatanie. Początkowo Bułhakow wymyślił nawet inne tytuły swojego dzieła: "Czarny mag", "Kopyto inżyniera", "Żongler z kopytem", "Syn W.", "Gościnne występy (Wolanda?)". Jednakże w 1930 roku autor zniszczył swoje zapiski, wrzucając je do pieca (jest w tym pewna analogia, gdyż podobnie postąpił mistrz ze swoją powieścią o Poncjuszu Piłacie). Rok później wprowadził nowe postaci, czyli Mistrza i Małgorzatę. Powieść doczekała się kilku ekranizacji oraz wielu adaptacji teatralnych. Pierwszy film w reżyserii Aleksandara Petrovića powstał w 1972 roku, drugi – w reżyserii Yuri Kara w 1994 roku. Powstały także dwa z 1988 roku oraz 2005 roku. Niedawno sztuka zagościła na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie. Bardzo chciałabym się na nią wybrać - mam nadzieję, że będę miała okazję. "Mistrza i Małgorzatę" polecam każdemu bez względu na wiek - to naprawdę wartościowa lektura. Warto ją sobie przypomnieć po latach. Za każdym razem dostrzega się w niej coś nowego. Oli Jam jest częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni. Kim tak naprawdę jest szatan? W ludzkiej mentalności występuje zazwyczaj jako wcielenie czystego zła. Podania, legendy i literatura twierdzą jednak inaczej. Diabły od zawsze pomagały ludziom. Znają naturę ludzką, potrafią wyciągnąć z człowieka nie to, co najlepsze, lecz to co prawdziwe. Czego się można spodziewać kiedy szatan we własnej osobie zawita wraz ze swą świtą do miasta? Moskwa, lata 30. XX w. Dwóch kolegów literatów spotyka się w parku nad Patriarszymi Stawami by przedyskutować artykuł, który wkrótce ukazać się ma w czasopiśmie wydawanym przez ich organizację literacką. Ma on dotyczyć bowiem wiary i rzeczywistego istnienia Boga. Nieoczekiwanie do rozmowy wtrąca się nieznajomy przybysz - obcokrajowiec, który wie zdumiewająco wiele na ten temat, twierdzi, że osobiście spotkał Piłata, a ponadto zna przeszłość i przyszłość swoich współrozmówców. Dla literatów wydaje się to wysoce nieprawdopodobne do czasu, gdy, rzeczywiście przepowiedzi tajemniczego nieznajomego się spełniają, a wielki czarny kocur wstaje na tylne łapy i kupuje bilet autobusowy. Drodzy państwo, trupa maga Wolanda zawitała do stolicy! Powieść tą można bez wątpienia określić mianem arcydzieła literatury pięknej. Sama czytałam ją nie tak dawno w ramach literatury obowiązkowej na poziomie rozszerzonym języka polskiego i aż żałuję, że nie znajduje się ona w podstawowym kanonie lektur. Już na wstępie mogę polecić ją wszystkim wielbicielom powieści szufladkowych, czyli inaczej wielowątkowych. W wątkach tych można błądzić, a nawet się zgubić, dlatego Bułhakow wymaga od czytelnika optymalnego skupienia podczas zapoznawania się z lekturą. Powinna przypaść do gustu także fanom fantastyki i amatorom literatury rosyjskiej. Co może się zdarzyć kiedy szatan nawiedza Moskwę? Nic dobrego, powiecie i trochę muszę się z Wami zgodzić. Jednak wszystko co dzieje się w mieście, ma służyć większemu celowi. Zarówno sam szatan w postaci Wolanda jak i jego diabły są narzędziami w ręku autora. Za ich bowiem pomocą Bułhakow ujawni prawdziwe oblicze Moskwian. I to właśnie stanowi podmiot mojej szczerej miłości dla tej książki - postacie i zdarzenia fantastyczne, które napędzają akcję utworu i pomagają czytelnikowi zrozumieć jego przekaz. Lektura zawiera także dużą dawkę dobrego humoru, co nadaje jej groteskowy charakter i sprawia, że bawiąc, uczy, co było wielce charakterystyczne dla literatury oświeceniowej. – To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus. Biorąc pod uwagę drugą część utworu, czyli historię Mistrza i Małgorzaty, można stwierdzić, że prawdziwa miłość i tym razem nie ma granic. Tytułowa bohaterka jest w stanie zrobić wszystko by odzyskać ukochanego, który w wyniku załamania nerwowego znikł bez śladu. Nie szczególnie przepadam za przejawami miłości do szaleństwa w powieściach, które czytam, ale w tym przypadku, duża doza wydarzeń fantastycznych związanych z samą Małgorzatą zrekompensowała mi to całkowicie. Według mnie ta książka powinna być pozycją obowiązkową dla każdego zapalonego czytelnika. I nie zrażaj się tym, że jest to literatura rosyjska (mnie to trochę odstraszało), gdyż kiedy już zacznie się czytać, nie ma to najmniejszego znaczenia. Porwie Cię świat dziwnych zdarzeń, które nie mieszczą się w głowie. Jest to jedna z nielicznych lektur, które naprawdę mi się spodobały - większość z nich to te realizowane w ramach poziomu rozszerzonego ;) A do tego piękna szata graficzna nowego wydania! Te hipnotyzujące kocie oczy nie pozwolą Ci tak szybko odłożyć tej powieści. Polecam gorąco!
Wydaje się, że w powieści „Mistrz i Małgorzata” łączy się tak, że nie można połączyć: historii i fantazji, rzeczywistości i mitu, zabawnej i poważnej. Ale czytając powieść, rozumiesz, że nie można napisać jej inaczej, ponieważ reprezentuje ona trzy światy - biblijną starożytność, współczesną rzeczywistość
Wielowarstwowa narracja, mnogość postaci, przenikanie szatańskich mocy ze światem żywych oraz odległym Jeruszalim, a także związany z tym pierwiastek magii i tajemnicy, to gotowy materiał na barwne i porywające widowisko. Reżyser (odpowiedzialny również za adaptację i tłumaczenie) pomimo kilku skrótów podąża za Bułhakowem dość dokładnie. Nieco na przekór musicalowej konwencji nie idzie na żadne kompromisy. Miłosny wątek, który zresztą nie stanowi kręgosłupa powieści, rozgrywany jest na dalszym planie. Za to dość czytelnie wykorzystane zostaje faustowskie motto literackiego pierwowzoru: „No więc… kim jesteś ty? – Tej siły cząstką drobną, Co zawsze złego chce i zawsze sprawia dobro”, stanowiące punkt wyjścia do wiwisekcji zmagań z ciemną stroną ludzkiej natury. Kościelniak wyciąga z powieści to co uniwersalne, nie rezygnując przy tym z osadzenia akcji w moskiewskiej scenerii. Dzięki czemu akcja spektaklu dzieje się w konkretnym czasie i miejscu. Duża w tym zasługa znakomitej scenografii Damiana Styrny, która pomimo swej skromności pochłania widza i angażuje w akcję. Na scenie pojawia się niewiele elementów – charakterystyczna drewniana ławka, kilka pojazdów, w tym kluczowy dla akcji tramwaj – a istotne okazują się przede wszystkim wizualizacje i światło. Za pomocą prostych zabiegów Styrna wykreował świat, w którym jest miejsce między innymi na pokryte chmurami niebo, ale i przeszywające oczy, które spoglądają na bohaterów przez dziurkę od klucza. Pojawiają się tylko w kilku momentach, lecz mówią więcej niż niejeden rekwizyt czy słowo. W nich odbija się wszechobecny strach przed donosem, podsłuchem i aresztowaniem. Dodatkowym atutem spektaklu są nowe techniczne możliwości teatru, w tym system zapadni, który pozwolił rozgrywać akcję na różnych poziomach – wyjeżdżający z podziemi niczym najgorszy loch szpital psychiatryczny, dynamiczny lot nad Moskwą czy finałowe odejście wszystkich bohaterów w przestworza. Zaskakującym elementem scenografii stała się także odrestaurowana widownia, w tym olśniewający sufit, który chłonie sceniczne światło. Chwilami sala Capitolu przypomina obrazek prosto z wiecu radzieckiej partii komunistycznej z młotem i sierpem na sztandarze. Duch czerwonej Rosji unosi się nad głowami widzów, a w jednej ze scen spada prosto na nich. Słynne „czerwońce” trafiły zapewne do niejednego domu. Ascetyczną scenografię wypełnia bogata warstwa dźwiękowa. Monumentalna kompozycja Piotra Dziubka ma zagwarantowane miejsce w historii teatru muzycznego. Niezwykle różnorodna stylistycznie – od klasyki, sięgająca do rosyjskiej tradycji, po bardzo żywy jazz i swing – układa się w integralną całość. Zachwyca nietypowe instrumentarium, którego siłą dość niespodziewanie okazują się instrumenty dęte, wspomagane przez pojedyncze skrzypce, które dochodzą do głosu w istotnych dla akcji momentach. Tak jak w orkiestrze przewodnikiem stały się skrzypce, tak na scenie Kościelniak umieścił dwie postaci, które łączą to co ziemskie z tym, co szatańskie – z jednej strony Woland, z drugiej tajemnicza kobieta, której nie znajdziemy na stronach powieści. Ta postać tylko z pozoru jest obojętnym narratorem. Zdradza ją czarny kostium i rozmazany makijaż, a chwilami wręcz dramatyczne zaangażowanie w akcję. Nie ma wątpliwości, że to czas jej żałoby – po synu, mężu, poecie? Kreowana przez Justynę Szafran bohaterka chwilami rozpacza niczym Maria Magdalena nad ukrzyżowanym synem, innym razem jak matka wszystkich uciśnionych, ale co najciekawsze – prowadzi nas przez historie również jako żona samego Bułhakowa, która ujawnia się, gdy z czułością wypowiada zdrobnienie imienia pisarza. Szafran stworzyła jedną z najwybitniejszych ról w swojej karierze. Dojrzała, pełna skupienia, swobodnie przenika przez bardzo różnorodne światy wykreowane przez reżysera. W najmniej oczekiwanych momentach wybucha niczym prawdziwy wulkan, uwalniając pokłady emocji i energii. Rola Justyny Szafran przyćmiła najważniejszą kobietę, czyli tytułową Małgorzatę. Dzieje się tak nie z powodu scenariuszowych błędów, ale aktorskich niedociągnięć. Obsadzona w tej roli Justyna Antoniak nie radzi sobie z materiałem. Znakomite warunki głosowe, które pokazała w koncercie galowym Przeglądu Piosenki Aktorskiej w 2012 roku, nie wystarczyły na bardzo wymagającą kreację. Jej Małgorzata pełna jest uchybień i niedociągnięć – zamiast targanej skrajnościami, ale dążącej do celu i pewnej swej seksualności kobiety widzimy postać cichą, chwilami wręcz przezroczystą, która ginie na tle zespołu. Szczególnie widoczne jest to w scenie balu, który sam w sobie nie jest zresztą inscenizacyjnym dokonaniem. Bal ratuje jednak szatan ze swoją świtą, która u Kościelniaka przybrała postać teatralnej trupy wędrującej przez kolejne zakątki Moskwy ze swoim programem, do którego są angażowani nieświadomi zagrożenia mieszkańcy. Niczym cyrkowcy bawią publiczność podczas pokazu w Teatrze Variétés. Urwanie głowy Bengalskiemu czy karciane sztuczki budzą podziw. Na moment Korowiow (wyborna rola Błażeja Wójcika) wraz z Behemotem przenoszą nas w świat zarezerwowany dla najmłodszych, by po chwili realizować szatański plan zagłady. Niezwykłą postacią tej grupy jest kot Behemot w wykonaniu Mikołaja Woubisheta, który pokazał wachlarz aktorskich, wokalnych i fizycznych możliwości. Zbudował jedną z trudniejszych ról spektaklu przy pomocy jednego kociego atrybutu, który został zawieszony na jego ręce. Kroku dotrzymuje mu wyuzdana i perwersyjna kobieta wamp – Hella (Ewelina Adamska-Porczyk), której niezwykle zmysłowe, ale i bardzo żywiołowe popisy taneczne ratują dość przeciętną choreografię Jarosława Stańka. Nad całością szatańskiego występu czuwa jednak Woland. Tomasz Wysocki, aktor krakowskiego Teatru im. Słowackiego, zarówno wokalnie, jak i dramatycznie buduje atmosferę tajemnicy, zdobywa zaufanie, ale jednocześnie budzi niepokój. Kreacja najwyższych lotów, zarówno pod względem wokalnym, jak i dramatycznym. Ważnym gościem spektaklu jest Mariusz Kiljan z wrocławskiego Teatru Polskiego, który nie po raz pierwszy staje się filarem produkcji Capitolu. Jego Iwan Bezdomny to bohater szalony, ale i niezwykle ludzki, jedyny prawdziwy w świecie magii, szaleństwa i niejednoznaczności. Wzrusza i budzi współczucie w zakładzie psychiatrycznym, zachwyca podczas pogoni za sprawcą tragicznego wypadku. Wówczas pokazuje, jak umiejętnie łączy to, co w musicalu jest podstawą – mocny wokal z wyrazistym aktorstwem. Z tym niestety zespół Capitolu ma nadal największy problem. W rezultacie we wrocławskiej realizacji Mistrza i Małgorzaty górę bierze to, co dramatyczne. Kościelniakowi nie udało się zebrać do współpracy zespołu, który w całości podołałby skomplikowanej i wymagającej kompozycji Dziubka – nie dziwi ilość gościnnie występujących w tej produkcji aktorów. W Capitolu nadal brakuje bowiem dobrych głosów, które poniosłyby spektakl nie tylko w scenach zbiorowych, które brzmią naprawdę dobrze, ale i w solowych, które nie zawsze wypadają na miarę oczekiwań. Na tle całości wyróżniają się – Bogna Woźniak-Joostberens, która pojawia się na balu z hipnotyzującym i psychodelicznym numerem jako Frida; powalająca siłą swojego głosy Emose Uhunmwangho w roli Jazz-Murzynki czy wspominana już Justyna Szafran, prowadząca od pierwszych do ostatnich minut całość spektaklu. Mistrz i Małgorzata pomimo pewnych uchybień i braków z powodzeniem otwiera nowy etap wrocławskiego teatru. Wpisuje się w świadomy i od lat budowany repertuarowy plan dyrektora Konrada Imieli, który po raz pierwszy zaprosił widzów do przebudowanego i odrestaurowanego Capitolu. Teatr powrócił tym samym do korzeni – precyzyjnie odtworzone wnętrze w stylu art déco zapiera dech w piersi i wydaje się, że dzisiaj to najpiękniejszy budynek teatralny w Polsce, a i bez wątpienia jeden z piękniejszych w Europie. Teatr to jednak przede wszystkim zespół i teraz czas na jego dopracowanie. Capitol potrzebuje dobrych i niezawodnych solistów. Tylko to pozwoli myśleć o pełnym i pewnym sukcesie, na który jeden z najlepszych i najodważniejszych teatrów muzycznych w Polsce w pełni zasługuje. Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu Mistrz i Małgorzata wg powieści Michaiła Bułhakowa reżyseria, tłumaczenie i adaptacja Wojciech Kościelniak teksty piosenek Rafał Dziwisz muzyka i kierownictwo muzyczne Piotr Dziubek scenografia i wizualizacje Damian Styrna kostiumy Bożena Ślaga choreografia Jarosław Staniek światło Bogumił Palewicz przygotowanie wokalne Małgorzata Śniadecka premiera 28 września 2013 Magazyn Kulturalny”, wspólnego cyklu o kulturze dla subskrybentów Newsweeka i Mediaklubu. Więcej tekstów „Odlotu” znajdziesz, klikając w link . ,,Mistrz i Małgorzata” ma w sobie tyle Lektury szkolne Muza Wydawnictwo: Muza Oprawa: Kartonowa Foliowana Oszczędzasz 13,15 zł (33% Rabatu) Wysyłka: 1-2 dni robocze+ czas dostawy Opis Michaił Bułhakow zaczął pisać "Mistrza i Małgorzatę" w 1928 roku, ukończył w roku 1940, na kilkanaście dni przed śmiercią. Książka ukazała się w druku po 40 latach i rzecz niespotykana - natychmiast stała się światowym bestsellerem! Do dzisiaj i śmiech, i łzy towarzyszą lekturze "Mistrza i Małgorzaty". Bułhakow opisał świat współczesny szyderczo i bez litości, nie pozostawiając czytelnikom szczególnej nadziei; na pociechę zostawił obietnicę, że "rękopisy nie płoną", że człowiek jest, a może raczej bywa - dobry. Nawet szatan w "Mistrzu i Małgorzacie" okazuje się w końcu przyzwoitym facetem. Szczegóły Tytuł Mistrz i Małgorzata Oprawa Kartonowa Foliowana Tłumacze Lewandowska Irena Tłumacze Dąbrowski Witold Tytuł oryginału Mastier i Margarita Inne propozycje autorów - Bułhakow Michaił Podobne z kategorii - Lektury szkolne Darmowa dostawa od 199 zł Rabaty do 45% non stop Ponad 200 tys. produktów Bezpieczne zakupy Informujemy, iż do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji reklam i przedstawianych ofert oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego sklepu, aby zapewnić przyjemne wrażenia podczas przeglądania naszego serwis korzystamy z plików cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zapisywane na urządzeniu, z którego korzystasz. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Polityka prywatności. Rozumiem Motywy biblijne i aluzje literackie w "Mistrzu i Małgorzacie" Michaiła Bułhakowa. autora wobec rzeczywistości 2) " Mistrz i Małgorzata " obrazem stosunku autora do rzeczywistości: a) informacja o czasie powstania i kłopotach z wydaniem utworu b) warstwy tematyczne dzieła. Zagadki kobiecości. Charakterystyka Małgorzaty i innych TcRdbm.
  • ge09uo314f.pages.dev/202
  • ge09uo314f.pages.dev/399
  • ge09uo314f.pages.dev/140
  • ge09uo314f.pages.dev/217
  • ge09uo314f.pages.dev/48
  • ge09uo314f.pages.dev/223
  • ge09uo314f.pages.dev/276
  • ge09uo314f.pages.dev/112
  • ge09uo314f.pages.dev/18
  • szatan z powieści mistrz i małgorzata